O Mnie

Detektyw na kolacji z Szeptaną Artystką

Choć moje nazwisko kojarzy się ze sprzątaniem, osobiście nie lubię sytuacji w życiu, kiedy „jest pozamiatane”. Wtedy budzi się mój wewnętrzny Detektyw i rozpoczyna poszukiwania rozwiązań. To jeden z trzech dominujących obszarów mojej psychiki, wykorzystywany w pracy. Ta przestrzeń pomieszcza fakty, badania i  wiedzę. Mój merytoryczny fundament wyniosłam ze szkoły psychodynamicznej, studiując socjoterapię i psychoterapię. I chociaż doceniam niesłychany wkład Freuda, bliżej mi do Junga i do psychologii głębi.

 Co łączy moich nauczycieli?

Najczęściej wybieram osoby o dużej wiedzy i sporej pokorze. Jeśli I. D. Yallom sadza siebie w roli pacjenta w „Stając się sobą”, to moje zaufanie do niego niebywale rośnie. Nie kręcę się wokół ego wielkiego twórcy, raczej mam poczucie współuczestniczenia. Podobnie przeżywam, ucząc się od M.B. Rosenberga „Porozumienia bez przemocy”.   Mój układ nerwowy czuje wtedy bezpieczeństwo – wiem to od S.W. Porges’a. Taką otwartość i mrugnięcie okiem  wielkich twórców do siebie, znajduję także  u S.R. Covey’a, który mimo opisywania niesłychanie ważnych zasad życia, przypomina mi o poczuciu humoru.

 

Jako detektyw, szukam rozwiązań, zależy mi na sprawczości.

Zauważyłam, że sporo teorii psychologicznych bazuje na patologii i deficytach. O ile stawianie diagnoz może wytyczać drogę leczenia, równocześnie zauważam ograniczenia, które ze sobą niesie. Jakiś czas temu założyłam, że terapia ma być skuteczna, ma się przekładać na polepszanie codzienności.

Mój wewnętrzny Detektyw, który opiera się na solidnej bazie merytorycznej, a w gabinecie uruchamia wnikliwość i zaangażowanie, ma swoje towarzystwo. To Artystka.

 

Artystce pozwalam odkrywać i kreować.

Cały proces terapii przypomina mi sztukę tworzenia, a właściwie współtworzenia. Jest pewna opowieść o Dawidzie rzeźbionym przez Michała Anioła. Ponoć mistrz, zapytany, w jaki sposób stworzył tak cudowne dzieło, odpowiedział: „Dawid już tam był, ja go tylko uwolniłem”.

Tak rozumiem terapię, to proces uwalniania. Każdy w środku już jest, terapia ma tylko pomóc bardziej stać się Sobą. Jako psychoterapeutka znam się na rozwoju, na zasadach funkcjonowania  psychiki, emocji i ciała. Ale fachowcem od Ciebie jesteś Ty. Dlatego, mimo mojej sporej wiedzy i doświadczenia, i poczucia, że wiem – w jakiejś części,  pozostajesz dla mnie tajemnicą i mam do tego duży szacunek.

Bliska mi jest koncepcja, że wszyscy jesteśmy artystami, kreatywność mamy w psychicznym DNA, wielu mądrych o tym mówi – ja wzięłam to z „Drogi Artysty” Julii Cameron i „Wielkiej Magii” Elizabeth Gilbert (to ta, od „Jedz, módl się, kochaj” 🙂

Moja część artystyczna lubi przygotowywać warsztaty, wystąpienia. To ona słucha w gabinecie intuicji i natchnienia, ma dużą cierpliwość i kreatywnie szuka różnych sposobów na zmianę.

I lubi działać z moją wewnętrzną Szeptuchą, cytując Clarissę Pinkola Estes: „żyjącą w zgodzie z naturą”.

 

Szeptucha dotyka tego, co niewidzialne

To dzięki jej podszeptom, pytam klienta: „Jaki smak herbaty przygotować na dzisiejszą sesję?”. To ona prowadzi, gdy tropimy sny pacjenta, to ona podpowiedziała dołączenie elementów rękodzieła, przyrody i ruchu do mojego sposobu pracy. Ona lubi metafory, baśnie i wszystko, co pomaga dotrzeć do instynktownej natury człowieka.

 

Podsumowując: Detektyw podąża za prawdą, Artystka za pięknem, a  Szeptucha za życiem.

Nie wiem dokąd zaprowadzą mnie dalsze poszukiwania, wiem natomiast, że jestem w podróży – cytując Agatę Wiatrowską: „ona idzie”. A dopóki idę, daję większe szanse na skuteczność mojej psychoterapii i wsparcia.

Opowiedziałam tu o mojej drodze psychoterapeutki – o ważnych osobach, które mnie inspirują, o wartościach tworzących moją bazę. To jest opowieść o tym, co miało i ma wpływ,  na przygotowanie  proponowanej drogi rozwojowej dla Ciebie.